Tak mawiała moja dawna nauczycielka w szkole. A Tobie jak często zdarza się nie robić tego co potrzebujesz bo Ci się nie chce? Czy to prawda, że lenistwo może z nami wygrać? W jaki sposób SKUTECZNIE się mu przeciwstawić? Podam Ci co najmniej 2 sprawdzone i przetestowany przeze mnie sposoby na opanowanie popularnego stwierdzenia: „Nie chce mi się”.
Znów będzie konkretnie i na temat. Teraz tak szczerze. przed samym sobą. Ile razy już w swoim życiu nie zrobiłeś czegoś co potrzeba? Ile razy nie zrobiłeś tego kroku, który zaprowadziłby Cię tam gdzie planowałeś? A może właśnie nie chciałeś? No bo pomyśl.. gdybyś tak na prawdę chciał i prawdziwie to czy rzeczywiście to czy aby na pewno nie zrobiłbyś czegoś? Możesz mówić mi, że gadam od rzeczy i pierdole głupoty ale pomyśl.. jak jesteś głodny to czy mówisz sobie, że nie będziesz jeść bo Ci się nie chce albo nie chce Ci się robić? No ok może i przez kilka godzin się da ale nie dłużej i w efekcie zjesz na końcu jeszcze więcej.
Tak samo jest w życiu bo czym bardziej odwlekasz jaką czynność, którą musisz (albo chcesz) wykonać tym większe konsekwencje zbierają się tego czynu, które i tak będziesz musiał wykonać później. Specjalnie dodałem w nawiasie „albo chcesz” bo nie zawsze wszystko musisz. Nie myl tego. To co musisz: oddychać, jeść, pić i załatwiać potrzeby fizjologiczne. Całą resztę to NIC nie musisz. Bo kto Cię zmusi? Szef, rodzice? Gdy na prawdę czegoś nie chcesz wykonać to nie musisz ale CHCESZ.
Pierwsza i najważniejsza rzecz to taka abyś przestał się zmuszać do rzeczy, których nie musisz tak na prawdę robić. Ale zaraz, zaraz. To nie znaczy, że masz przestać chodzić do pracy (czy szkoły) i zacząć wegetować. Zamień po prostu słowo „muszę” na „chcę”. Wtedy podświadomie nie będziesz siebie sabotował i katował. to jednak mały procent do sukcesu. Jeżeli masz do wykonania jakąś pracę, którą trzeba wykonać to lepiej nie czekać z nią do ostatniego terminu.
Przykładowo jeśli masz do napisania pracę magisterską to nie odkładaj tego na ostanie dni. Lepiej zacząć dużo wcześniej. dzięki temu możesz napisać w spokoju, bez nerwów a potem na luzie przeczytać i poprawić ewentualne błędy. Co w sytuacji jak (większość studentów) zostawisz to zadanie na ostatni termin. Czas nagli, zostały Ci kilka dni lub w jeszcze gorszym wypadku kilka(naście) godzin. I co wtedy? Zdążysz? No jasne! Tylko czy to co napiszesz będzie odpowiedniej jakości aby dostać wysoką ocenę? Wątpię.
Tutaj występuje pewna zależność. Ile czasu dasz sobie na wykonanie zadania, tyle to zadanie zajmie Ci czasu. Jeżeli dasz sobie dwie godziny na poodkurzanie to tak będziesz odwlekać to w czasie, przeciągać samą już czynność czy tyle rzeczy wpadnie Ci w między czasie do głowy do zrobienia, które są niby ważne, że rzeczywiście tyle Ci to zajmie. czyli dwie godziny. Jeżeli jednak wyznaczyłbyś sobie deadline czasu na wykonanie tego samego zadania w postaci 15 minut to to tak skondensowałbyś prace, że wyrobiłbyś się w wyznaczonym przez siebie czasie. Wszystko (albo chociaż w dużej mierze) zależy od tego jak dobrze wyznaczysz sobie cel i będziesz stanowczy w jego realizacji. Nawet przy błahych i codziennych sprawach sprawach. Spróbuj i daj znać jak podziałało ;)
Kolejną i według mnie NAJISTOTNIEJSZĄ zasadą produktywności jest dobry start. Czyi samo rozpoczęcie pracy czy realizacji jakiegoś zlecenia. Co wtedy jak nam się „Nie chce”? Co zrobić jak auto motywacja opadła a determinacji nadal brak? Ja w takich sytuacjach stosuje się do mega prostej i zarazem skutecznej zasady. I trwa tylko 120 sekund. O czym mówię? O zasadzie 2 minut.Na czym polega? Masz coś do wykonania. Już trzymajmy się tego odkurzania. Tak długo już nie były dywany czy podłoga czyszczona, że wypada w końcu coś z tym zrobić. Czas poodkurzać. No ok. wyciągamy narzędzie pracy, podłączamy do gniazdka… i nagle przypomniało nam się coś mega ważnego do zrobienia. serio to nie może poczekać tych kilku minut? To tylko ucieczka Twojej głowy od realizacji zadania, którego się mu nie chce wykonywać. jak zacząć? W takim razie sprawdź, która jest godzina na zegarku lub ustaw minutki czy nawet stoper na dwie minuty. Dokładnie an tyle. Nie więcej i nie mniej. Teraz zacznij odkurzać mówiąc sobie, że będziesz robić to przez TYLKO 2 minuty! Tak. Nie więcej. Jeżeli odechce Ci się zrób tak sobie powiedziałeś czyli zostaw zadanie i zrób coś innego a do tego wróć za jakiś czas. I tak pewnie byś tak zrobił jeszcze przed zaczęciem.
Powiesz może, że „Po co mam obiecywać sobie, że będę pracować przez dwie minuty skoro skończy się czas i zaraz to zostawię”? I bardzo dobrze, że pytasz. Co dzieje się wtedy gdy mija obiecany czas? Zostawisz zadanie? Raczej nie. A dlaczego? Bo już Cię ono pochłonęło. Jesteś już w trakcie jej wykonywania. Tak samo jak trudniej jest zatrzymać śnieżną kulę staczającą się z góry. trudniej jest na samym początku ją uformować i stworzyć niewielką kuleczkę. Potem wystarczy już tylko ją położyć na stromym stoczu i sama zacznie się powiększać. Nie musimy wtedy wkładać w nią tyle siły i energii co na samym początku jej uformowania. Tutaj Twoim uformowaniem jest w ogóle rozpoczęcie jego a reszta „potoczy się sama”. Mózg nie lubi nie dokańczać rzeczy, których zaczął ale najtrudniej jest mu zacząć.
Pamiętaj tez o tym co pisałem wcześniej. Poza zasadą 2 minut zastosuj jeszcze wyznaczenie określonego czasu na realizacje zadania. To już najlepiej po tym jak minie 120 sekund aby głowa nie sabotowała nas jeszcze bardziej przed samym rozpoczęciem działania. Później jest już znacznie łatwiej. Nie wierzysz, że to takie proste? Przekonaj się sam!