MLM, a inaczej marketing sieciowy. Bardzo kontrowersyjny temat. Wiele osób go krytykuje i tyle samo (jak nie więcej) chwali w niebogłosy. Kto ma rację? Czy aby na pewno MLM jest taki wspaniały jak o nim mówią? Czy perspektywy i możliwości szybkiego wzbogacenia się na marketingu sieciowym są rzeczywiście tak wiarygodne jak wspominają o tym liderzy? Aż w końcu najważniejsze. Czy aby na pewno przyniesie on wieczne szczęście z „pasywnych” pieniędzy jak obiecują?
I TAK i NIE. Byłem przedstawicielem FM Group na samym początku, później Flavon i kończąc na Galerii Usług. Może wybrałem złe firmy, może Polacy nie ą jeszcze aż tak przygotowani na MLM, a może po prostu trafiłem na złych liderów. Nie ważne. Powiem tutaj o moim odczuciu i doświadczeniach wieloletnich z marketingiem sieciowym. Przygodę z tego typem zarobku zacząłem już w szkole. Tutaj cała wina za moje niepowodzenie spada głównie na dwa czynniki. Pierwsza to moja własna głupota i zapatrzenie na to w jaki sposób liderzy promowali mi wkrótce Mercedesa… A drugi to zapewne brak wystarczającego wsparcia od strony osoby zapraszającej i wyższych linii sponsorowania.
Ale zaraz, zaraz zacznijmy od początku. Skąd w ogóle wziął się ten temat w Polsce? W sumie nie wiem ale jakieś kilkanaście lat temu były pierwsze jego przebłyski z pewną firmą, która wprowadziła cholendarnie wielkie ceny za swoje produkty. Fakt faktem jakość mają zajebistą ale jak na tamte czasy (i po trochu dzisiejsze też) koszta były (i są) zbyt wysokie dla przeciętnego polaka. Czyli właśnie większości grupy docelowej dla potencjalnego MLMu. Odbywały się już pierwsze szkolenia i ludzie (a raczej dystrybutorzy) byli uczeni sposobu promocji produktu czy sposobu rozmowy ze znajomymi o tym „biznesie”.
Dlaczego wziąłem słowo biznes w cudzysłów? Już wyjaśniam. Niewielu ludzi traktuje to tak na prawdę jako biznes. Niewielu liderów, będących też często w postaci trenera dla swoich podopiecznych (czyli niższych linii sponsorowania), umie odpowiednio przekazać wiedzę i umiejętności osobom dalej. Te z kolej muszą uczyć swoje następne linie. Podstawowej rzeczy jakiej ludziom brak to poza krótką motywacją do zaczęcia działania, do długoterminowej determinacji w wytrwaniu w postawionych celach (niedługo napiszę też na ten temat artykuł).
Nie uważam, że MLM jest złym sposobem na zarobek. Jest wprost wyśmienitym na dzisiejsze czasy ale ludzie sami psują mu markę przez nieodpowiednie zachowanie. Spamują na forach, czy na blogach o swoich strukturach i firmach (proszę nie promować żadnych swoich MLMów w komentarzach pod tym artykułem, do których chcecie zrekrutować ludzi – jeżeli chcielibyście zaproponować coś mi to bezpośrednio kontakt na email proszę). Do znajomych podchodzą zbyt natarczywie chcąc byle ich zapisać tylko (sam kiedys popełniałem ten błąd). Przez takie działania na długie lata są „przyczepiane” do nich plakietki pod tytułem m.in. „natarczywy spamer anty biznesu”. I to jest rzeczywistość. Ludzie nie potrafią prezentować swoich biznesów bo po prostu nie zostali tego nauczeni. Nie umieją także przyjmować odrzuceń od ludzi i dobitnego słowa „NIE” już na wstępie prezentowania biznesu.
Liderzy często zachęcają swoich podopiecznych do jeżdżenia na szkolenia trenerów motywacyjnych czy czytania poradników pt. „Jak osiągnąć sukces?” czy „Jak zbudować swój własny MLM”? To zazwyczaj i tak kończy się klęską bez żadnych efektów.
Jak to wygląda z tymi pasywnymi pieniędzmi? Najpopularniejsze internetowe źródło wiedzy Wikipedia tak definiuje dochód pasywny: „Dochód pasywny – Oznacza okresowy (np. comiesięczny) dochód bez stałego angażowania własnej pracy. Dochód pasywny otrzymywany jest wtedy, gdy raz wykonana praca (akcja, działanie) przynosi ciągłe zyski.” Osiągnięcie dochodu pasywnego wymaga jednakże sporo uwagi, pracy oraz wiedzy. Jak to wygląda zazwyczaj w różnej maści MLMach? Osoba na samym początku zapierdala, żeby móc otrzymać chociaż kilka złotych wynagrodzenia. Mówi się, że dzięki raz spożytkowanej energii na budowę zespołu zyskujemy później cały czas. Czyli, że na początku dużo robimy aby później można było się lenić i zbijać kokosy (oczywiście z przymrużeniem oka). Jak to jednak wygląda w rzeczywistości? Makabrycznie.
Nawet jeżeli już zdobędziemy wysoki poziom w swojej strukturze i mamy wystarczające pieniądze na przeżycie i przyjemności (co udaje się nielicznym) to tak na prawdę tutaj zaczyna się prawdziwa praca. W tym momencie każdy już Ciebie zna i każdy chce otrzymać od Ciebie radę. Większość będzie się cieszyła jak przyjedziesz na spotkanie z potencjalną osobą „zainteresowaną” biznesem (znów w nawiasie bo niekiedy ta osoba nie wie nawet na jakie spotkanie idzie). Właśnie w tym momencie masz najwięcej pracy z całego czasu poświęconego na budowę tego biznesu (teraz to już z czystym sumieniem można powiedzieć, że dla takiej osoby to jest prawdziwym biznesem). Co w sytuacji jak przestaniemy pracować i się tym zajmować? Wcześniej czy później wszystko nam się wali. Cały nasz dorobek ostatnich lat pójdzie się jebać… Więc nie ostawiamy i nadal pracujemy będąc więźniem tego biznesu (i samych siebie) bo może wtedy już nie będziemy chcieli tego robić. Oczywiście powiecie, że można zmienić MLM, kierunek biznesu czy za pieniądze zainwestowane zbudować coś nowego czy otworzyć własną działalność gospodarczą. Tylko teraz tak szczerze… czy nie będzie Ci żal zostawić tego wszystkiego co już zbudowałeś przez te całe lata w pocie czoła?
I teraz nasuwa się kolejne pytanie czy aby na pewno MLM jest źródłem tego wiecznego szczęścia, radości i wolnego czasu? Według mnie z czasem coraz mnie. Oczywiście jeżeli wybierzemy odpowiednią dziedzinie z produktami, które nas interesują i SAMI wybierzemy firmę, z którą chcemy współpracować to może wszystko jest jeszcze OK. Ale najczęściej firmę wybierają za nas ludzie i znajomi, którzy zapraszają nas do poznania tego biznesu i wciągają do siebie. W takich chwilach nie ma się zbyt dużego wyboru ani nawet nie myśli się też o tym, żeby poszukać coś innego lepszego dla nas niż to co właśnie poznaliśmy.
Niekiedy wspomina się się także o przewadze marketingu sieciowego nad pracą na etacie czy nawet własną działalnością gospodarczą. Pewnie i bym się zgodził z tym jeżeli nie fakt, że na obietnicach się kończy. Według mnie przy odpowiednim podejściu do tematu, determinacji i wytrwałości przy długofalowym działaniu dobre może okazać się zarówno własny biznes, działalność gospodarcza, spółka, etat czy MLM. Jednak tego podejścia ludziom brakuje. Szczególnie w branży marketingu sieciowego gdzie są obiecywane góry złote, a bez motywacji i dłuższego działania, a zarazem poddawania się na pierwszym lepszym zakręcie i przeszkodzie, dostaje się w najlepszym wypadku zwrot kosztów poniesionych na członkostwo i dołączenie do firmy (m.in. jako dystrybutor). Często nawet z zarobków jakie stamtąd wynosimy nie zwraca nam się nawet ten koszt.